Małe inspiracje i wielkie pokłady wdzięczności

Pan S. przychodzi na zmianę opatrunku. Jest około 10:00 rano więc przynosi świeże, pachnące jagodzianki na drugie śniadanie. Oczywiście sam pozostanie przy białej kawie. Ze względu na cukrzycę uważać z takimi frykasami. Opatrunek podciśnieniowy jest szczelny. Wymieniamy zbiorniczek w najnowocześniejszej pompie do NPWT (Negative Pressure Wound Therapy) i dyskutujemy o wykładzie, który wkrótce się odbędzie w gabinecie. Pan S. będzie gościem honorowym, ponieważ jako pierwszy pacjent w Polsce skorzystał z wyjątkowej formy leczenia stopy cukrzycowej. Przechodzimy do rejestracji, Patryk przygotowuje kawę i dzieli jagodzianki. Jedną zostawiamy na popołudnie, by mogła jej skosztować Dominika. Rozmawiamy o wakacyjnych podróżach, przyjaciołach, znajomych i pacjentach, którym nie udało się uratować kończyny. O rodzinnych perypetiach – ktoś przebywa w domu opieki społecznej, bo nie ma kto się nim zająć, ktoś inny płaci ze wesele syna, ktoś leży w szpitalu i nikt go nie odwiedza. Patryk przerywa nasze dysputy by zaproponować badanie tętnic szyjnych przy następnej wizycie, w ramach swojego studenckiego treningu.

Pan M. wyjeżdża z gabinetu na wózku, ale jest szczęśliwy, bo już wie, że zdążymy, że poprowadzi córkę do ołtarza. Zdążymy wygoić stopę a nawet uszyć indywidualne obuwie przed uroczystością. Zanim się spotkaliśmy, przez dwa lata tułał się po różnych placówkach bez nadziei na wygojenie stopy cukrzycowej. Z powodu choroby prowadzi dom, to żona codziennie wychodzi do pracy. Mimo unieruchomienia udało mu się wyhodować pomidory pachnące słońcem i regularnie wypieka własny chleb. Dzieli się z nami pracą własnych rąk w podziękowaniu za pomoc. Nic nie smakuje wieczorem, po pracy, tak jak pajda chleba z grubym plastrem pomidora. I jajecznica z jaj osobiście zebranych przez panią H.

W rejestracji nagle zrobiło się tłoczno, gdy pani B. przyjechała z przyjaciółką. Akurat miały wolny dzień i wpadły na pomysł by nas odwiedzić. Przywiozły storczyka, porozmawiały o mężczyznach i pojechały na kawę do znajomej.

Żona pana P. relacjonowała na bieżąco córce, że nagle z pobranej od taty krwi powstał ślimak bez domka i wypełnił bardzo głęboką ranę.

Pan Z., który przyjechał z żoną na wizytę kontrolną, wyściskał nas, bo przecież tak długo się nie widzieliśmy. Swoją historią podzielił się panem J., który uważa się za milionera, bo zdobył w końcu coś cenniejszego niż jakikolwiek majątek: pewność, że uniknie amputacji i już za chwilę zaprowadzi synka na rozpoczęcie roku szkolnego w pierwszej klasie.

To tylko kilka historii z naszego gabinetu, wydarzeń z jednego tylko tygodnia. Jesienią 2020 roku, w szaleństwie pandemii, postanowiłam zamienić bezsilną złość i frustrację na lockdown, na skuteczną pomoc pacjentom z zespołem stopy cukrzycowej. Kiedy wszyscy zdawali się zapomnieć, że istnieją jakieś choroby oprócz korony, zaczęłam budować zespół oddany, multidyscyplinarny, empatyczny. Gdyby nie pandemia, może by nigdy nie powstał, bo tak byłoby łatwiej, wygodniej, bez wysiłku. Dzisiaj, wraz z Dominiką, Klaudią, Anią, Patrykiem, Agnieszką, Maciejem, Cecylią, Krzysztofem i Darkiem, nadal budujemy, przecieramy szlaki, rozwijamy się. Chociaż wiele już przeszliśmy, razem jako zespół i każdy nas indywidualnie, nadal wydaje się, że jesteśmy na początku drogi a szczyt majaczy gdzieś na horyzoncie. Działanie w prywatnej ochronie zdrowia, w dodatku w tak specjalistycznej dziedzinie jak opieka nad stopą cukrzycową, łatwe nie jest. Każdy dzień przynosi wyzwania pod względem organizacyjnym, finansowym, dostępności sprzętu, opatrunków, a także emocjonalnym – rozmowy o możliwej amputacji, wsparcie rodzin pacjentów, ich indywidualne problemy, nie zawsze związane bezpośrednio z powikłaniami cukrzycy. Wspaniałą nagrodą jest dla nas każda wygojona stopa, każda kończyna uratowana przed amputacją. Ale za każdą z tych stóp widzimy człowieka, dziadka, który uwierzył, że jeszcze zagra z wnukami w piłkę, męża, który w rocznicę ślubu zabierze żonę w wymarzoną podróż, ojca, który poprowadzi córkę do ołtarza, kucharza, który w końcu otworzy wymarzoną restaurację, podróżniczkę, która wyjedzie z przyjaciółkami na długo odkładaną wyprawę.

Dzięki Waszym historiom, marzeniom, wyzwaniom, pomimo codziennych trudności, znajdujemy siłę i czerpiemy radość z naszej pracy. Jesteście naszą inspiracją i czujemy się dumni, że możemy stać się częścią Waszych doświadczeń. Dziękujemy.